A kiedy zabraknie już słów, przypomnisz sobie, jak zatracić się w świetle.
Ot, tak będzie najkrócej, a najpełniej.
Cennie.
Święto-jaśniej. Prześwietlone twarze. Ale zabarwione dni.
Ku narodzinom roku kolejnego.
Zakończmy się z tych znanych. I odkryjmy nowy ląd.
Braki zasłonimy wiarą, nierówności wyrównamy raz jeszcze.
Końca początki.
Jawo-s(c)ennie:
Chodź w naturę. Przyjmie nas bez kolejki. I ja popatrzę inaczej. Bo wiesz, że tutaj widzę wszystko, lecz depczę zbyt wiele. Wciąż wstyd mi za to, ale się poprawię.